Biznes w czasach pandemii. Jak okiełznać demona strachu?

Jak sobie poradzić z lękiem, który nam towarzyszy? W odróżnieniu od krótkotrwałego stresu, który pobudza nasz umysł i mięśnie do większej wydajności, przygotowując nas do ataku lub ucieczki, stres długotrwały osłabia nas i naszą zdolność do walki. Skoro zamartwianie się może nam tylko zaszkodzić,  to jak możemy mu zapobiec lub je ograniczyć?

Zgodnie z powiedzeniem, że „lepszy diabeł znany niż nieznany” łatwiej jest nam poradzić sobie z określonym strachem niż z enigmatycznym lękiem. Powinniśmy więc każdego „czorta” najpierw sobie precyzyjnie nazwać i zapisać, by potem się z nim rozprawić. Zacznij od największego z nich, o czym już może wiesz po lekturze poprzedniego wpisu na blogu pt. „recepta na korona-wyzwanie”. Teraz przyszedł czas na przykłady.

Dla wielu przedsiębiorców  wiodącą jest obawa, że ich firmy nie przetrwają obecnej sytuacji. Jak można zabrać się do tego wyzwania?

Na pewno, jak w szachach, warto zacząć od stworzenia kilku prawdopodobnych scenariuszy rozwoju wypadków, a następnie odpowiedzieć sobie na kilka podstawowych pytań (przykłady poniżej).

1. Jak długo może potrwać obecna sytuacja?

Załóż kilka wariantów, np. A – do końca maja, B – do końca roku, a może też i C…

2. Co najgorszego w wyniku obecnej sytuacji może się stać dla mojej firmy i jak mogę temu zaradzić?

Tu przedsiębiorcy najczęściej zaczynają od określenia, jakie wydatki są im konieczne do funkcjonowania firmy, a z których można zrezygnować bez większych dla niej konsekwencji. Wiemy z reguły Pareto, że 20 proc. naszych działań skutkuje aż 80 proc. naszych obrotów. Z kosztami jest podobnie, chcąc je zredukować, zacznij więc od tych największych, oszczędzając jak tylko można stanowiska pracy. Wiemy, że nie zjada się ziarna przeznaczonego na siew, dlatego redukując koszty miej na myśli czas, gdy sytuacja poprawi się, a Ty wtedy będziesz np. potrzebował najlepszych fachowców, z których zrezygnowałeś, bo z oczywistych względów ich wynagrodzenia były najwyższe. Potem zabierz się za mniejsze pozycje (ziarnko do ziarnka…). Często doznasz olśnienia, że z wielu z nich dawno powinieneś był zrezygnować, a część oszczędności możesz zyskać dzięki dobrodziejstwom internetu (np. e-fakturom, e-usługom itd.), optymalizując niektóre procesy, czy zlecając część zadań zewnętrznym podmiotom (outsourcing).

Szacując potrzebne wpływy, oprócz przewidywanych spadków, rozważ nowe pomysły na sprzedaż. Mogą się one pojawić w wielu dziedzinach, począwszy od produktów czy usług, przez marketing po kanały dystrybucji i logistykę. Nie zostawaj sam z wyzwaniem. Korzystaj z mądrości współpracowników zapraszając ich do wymiany pomysłów, organizując np. „burzę mózgów”. Pamiętam z warsztatów strategicznych, które miałem przyjemność niedawno prowadzić dla jednej ze spółek giełdowych, jak wielką kreatywnością wykazali się ich uczestnicy zarówno w kreowaniu pomysłów na zwiększenie przychodów, jak też na obniżkę kosztów. Jest to możliwe w każdej, także średniej i małej firmie. W przypadku firmy jednoosobowej, możesz wymienić pomysły z rodziną lub przyjaciółmi. Czasem pomysł z innej branży może być lepszy niż z własnej.

Ważniejsza od zysków i strat jest zawsze płynność finansowa, dlatego jej utraty obawiamy się zwykle najbardziej. Już teraz sprawdź, na ile swoje cele jesteś w stanie sfinansować z wpływów ze sprzedaży, oszczędności czy ewentualnych kredytów. Zoptymalizuj windykację, zobacz, które ze swoich płatności możesz przesunąć w czasie.  Zaplanuj przepływy w czasie.

Amerykańskie przysłowie mówi, że „w biznesie wygrywa ten, kto ma lepszy wariant B”, dlatego dla każdego ze scenariuszy miej przynajmniej dwa rozwiązania. Przygotuj się na najgorsze, ciesz się, gdy będzie lepiej. W słusznie minionych czasach mówiło się, że „czujności rewolucyjnej nigdy tracić nie należy”, dlatego cały czas obserwuj, co się wokół dzieje (począwszy od doniesień o rządowych planach wsparcia przedsiębiorstw po informacje o pomysłach biznesowych innych firm).

Twoje zapoznanie się z konkretami może wyglądać podobnie lub inaczej niż powyższe. Może z niego wynikać, że „nie taki diabeł straszny, jak go malują” lub, że musisz szybciej zaradzić wyzwaniu, niż przypuszczałeś.  Ważne jest to, że określiłeś, z czym masz do czynienia, dzięki czemu będziesz mógł łatwiej się z tym zmierzyć.  Nasz umysł może w danej chwili zajmować się tylko jedną sprawą, dlatego gdy koncentruje się na działaniu, w tym czasie nie myśli o zamartwianiu.

Powodem naszych lęków jest często brak poczucia kontroli na tym, na czym nam zależy. Zyskując ją łatwiej okiełznasz demona strachu, czego Ci gorąco życzę.

Jerzy Osika

24.03.2020